czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 15

"Zobaczysz kochanie"
*Leon*
Dziś Nasza kruszynka idzie do przedszkola.Mam nadzieje, że się jej spodoba.W końcu pozna trochę świata, nowe koleżanki.... kolegów nie bo jak jeden tknie moją córeczkę to mu łeb odrąbie.Vilu kupiła Marice plecaczek aby mogła spakować podusie, i swojego misia.
-To co kochanie założymy dzisiaj plecaczek?- zapytała moja żona.
- Tak mamusiu- wykrzyknęła Nasza córcia.
Musiałem zrobić jej zdjęcie bo wyglądała prze-słodko <3
Jest coraz bardziej podobna do Vilu i wygląda na starszą niż jest.Ma dopiero dwa latka a jest tak wygada, że aż za bardzo.Chodzi też super nawet biega. Niestety nie uchwyciłem plecaka, bo jeszcze go nie założyła.
Ale plecak wyglądał tak
 Taki ładny z motylkiem.No więc już się zbieramy.
                                   *1 godzinę później*
Jesteśmy już prawie na miejscu.
- Mamusiu a gdzie my jedziemy?- zapytała Nasza myszka.
- Zobaczysz żabko.- powiedziała Viola.
                               *5 minut później*
Jesteśmy już w przedszkolu.Myśleliśmy,że mała będzie płakać,że nie będzie chciała tu chodzić.A tu proszę Marica wszędzie się rozgląda, śmieje.Nagle przyszła Pani, która będzie opiekować się Naszą kruszynką.
- Dzień Dobry.Czy w czymś pomóc?- zapytała.
                                                      - Dzień Dobry.W czwartek byliśmy tutaj zapisać Naszą córkę.- rzekła 
                                                     moja żona.
- A tak Marica Verdas.Tak?- zapytała opiekunka.Pokiwaliśmy głową, że tak.- To super.Chodź ślicznotko.Pójdziemy do innych dzieci.Pobawisz się zabaweczkami a potem pójdziemy na spacer tak?
- Tak!- krzyknęła Nasza córcia.
Ucałowała Nas i pomachała na pożegnanie.
- Niech będą Państwo spokojni zadbamy aby Marice było tu dobrze.Proszę tutaj mają Państwo broszurkę jakie obowiązują zasady w Naszym przedszkolu.Do zobaczenia o 13:00.
- Do widzenia- oboje odrzekliśmy i wyszliśmy z przedszkola.
                                                                     * 30 minut później w samochodzie*
- Miła ta opiekunka co nie?Dobrze, że wysłaliśmy tam Maricę- powiedziała Violetta
- Pewnie.Bardzo miła.Też się cieszę, że Nasza córeczka pozna jak to jest w innym otoczeniu- dodałem.
*Violetta*
Przeglądam sobie na Allegro nowe, rzeczy, które bym kupiła na wyprawkę do przedszkola Naszej córeczce ale nagle ktoś dzwoni do drzwi.Wywlekłam się z kanapy.Poszłam otworzyć.To była Lu i Fede.
- Cześć kochani.Proszę wejdźcie.Co Was tutaj sprowadza?- zapytałam ze zdziwieniem.Przecież każde z nich powinno być w pracy.
- A postanowiliśmy wpaść na godzinkę do Was.Mamy dziś wolne, bliźniaki są u mamy.A gdzie Marica?- zapytała Ludmi.
- A zapisaliśmy ją do przedszkola.Tego nowego.No wiesz.Przedszkola małych delfinków.- rzekłam do mojej przyjaciółki.
- Że gdzie? Gdzieś ty ją zapisała? Violu to nie jest dobre przedszkole.Moja szwagierka tam posłała mojego bratanka.I co? Za tydzień dziecko zasnęło i nie dało go się go obudzić.Prawdopodobnie opiekunki dają tam środki usypiające i biją dzieci.- odrzekła blondynka.
WTF? Zamurowało mnie? Od razu wzięłam kluczyki i pojechałam do tego przedszkola z Lu i Fede.Martwiłam się o moją córkę.A jeśli coś jej się stanie?
                                                                  * 1 godzinę później*
Jesteśmy już przed przedszkolem.Szybko pobiegłam zobaczyć czy nic jej się nie dzieje.Weszliśmy do niego.Od razu usłyszałam płacz Marici.Było widać, że ta sama opiekunka, z  którą spotkaliśmy się w tym przedszkolu biła moją córeczkę.Szybko podbiegłam do niej i wyrwałam moje dziecko.Wyjęłam telefon i zadzwoniłam po policję i Leona (jeszcze wcześniej na nią nakrzyczałam).Marici nie da się uspokoić.Cały czas płacze.Po 20 minutach policja przyjechała.Zdołałam ją zatrzymać jeszcze przed ich przyjechaniem.
Aresztowano ją.A mnie i Fedemiłę zaproszono na komendę na złożenie zeznań.
                                                                  *Leon*
Przyjechałem do przedszkola nie wiem co się dzieje.Vilu nic mi nie powiedziała.Rzekła tylko, że mam jak najszybciej przyjechać do przedszkola.Zobaczyłem tylko jak policjanci wynosili tą opiekunkę która zajmowała się Marcią.Po chwili zjawiła się Violetta z płaczącą Maricą.
- Co się stało Violu?- zapytałem zdziwiony.
- Opiekunka ta co spotkała się z Nami, biła Naszą córeczkę.
- Co ty mówisz kochanie.Przecież Ona wydawała się taka miła.
- Leon nie mamy czasu na pogawędki musimy jechać na policję i złożyć zeznania.- odezwała się Ludmi - Tu chodzi też o bezpieczeństwo dzieci, które będą tu chodzić.
- Dobra jedziemy.- zawołał Leon.
                                                       *Kilka godzin później*
Złożyliśmy już zeznania.Zatrzymano ją za usypianie i bicie dzieci na 7 lat w zawieszeniu na 3 lata.Nasza córeczka zmęczona płaczem i dzisiejszym dniem zasnęła.Gdy wróciliśmy do domu jeszcze dwie godziny gadaliśmy sobie z Lu i Fede.Lecz zrobiło się późno i musieli iść.My także poszliśmy spać zmęczeni całym wydarzeniem.
_______________________________*_____________________________________
Oto 15 rozdział :)
Mam nadzieje, że się Wam podoba :**
Bardzo ale to bardzo chciałabym Was przeprosić za to, że nie dodaje tak często rozdziałów jak kiedyś.
Niestety mój wujek kilka miesięcy w tył zmarł.A to on zachęcał mnie abym pisała (może nie o Leonettcie ale żebym spełniała się jakoś się w pisaniu) a z tego, że uwielbiam Leonettę to postanowiłam założyć właśnie tego bloga.Po jego śmierci jakoś nie umiem się pozbierać i pisanie mi nie idzie.Jeszcze raz przepraszam.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Jeśli przeczytałeś, pozostaw po sobie komentarz
Czytasz = komentujesz = motywujesz :)




środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 14

Rozdział dedykuje Karolinie Kalton.Dziękuje za miły komentarz :*

"Nie wiem.Muszę to przemyśleć"

*kilka miesięcy później*
*Violetta*
Wczoraj Lara przyszła ze swoim synkiem i narzeczonym.JEST TAKI SŁODKI <3

Nazwali go Jorge.Po dziadku Lary.Tak słodziutko spał gdy był w nosidełku.
Nie mogłam się na niego na patrzeć.Taki sweet Jorge ♥
No nic o 20:00 poszli ;( Gdy nikt nie widział wsadziłam mu do kieszonki do nosidełka 10 $
Leoś dziś ma wolne, więc jedziemy na odwiedziny do jego rodziców.Niestety Marica nie jedzie bo jest chora.Zostanie z Angie.Kocham rano wtulać się w jego tors i powtarzać co dzień.
- Dzień dobry kochanie.Kocham Cię!- zawołałam,gdy mój mąż się obudził.
I gdy Leon mówi:
- Witaj słońce.Ja też Cię kocham.-rzekł z pocałunkiem.
Rano omawiamy różne dzienne sprawy, np.Kto idzie pierwszy się kąpać.
- Kochanie, a może byśmy tak postarali się o drugie dziecko? Marica ma już 2 latka.A my tak dawno się nie kochaliśmy.Proszę Cię! Wiesz, że bardzo Cię kocham i chce mieć dużą rodzinne.- powiedział.
Zamurowało mnie!
- Nie wiem.Muszę to przemyśleć.- odpowiedziałam trochę sztywno.
- Przepraszam Violu.Nie wiem czemu to powiedziałem.Jakoś tak mi się wymskneło.- odparł zawstydzony.
- Nie przepraszaj kotku.Ja też chce mieć z Tobą jeszcze jedno dziecko, ale mam wątpliwości.- odrzekłam.
Jeszcze chwilę sobie siedzieliśmy w łóżku i dyskutowaliśmy o dzisiejszym wieczorze z rodzicami Leona.Potem wzięłam szybko swoje rzeczy i poleciałam do łazienki aby się wykąpać.Chciałam być szybsza od niego ;)
Po wykąpaniu wysuszyłam włosy i ubrałam się w różową bluzkę i białe spodnie w czarne pionowe paski.Zeszłam na dół.Zrobiłam jajecznice z bekonem i szczypiorkiem.Zanim Verdas się wykąpał i ubrał to zrobiłam sok pomarańczowy, ze świeżo wyciśniętych pomarańczy.
Po zjedzeniu śniadania, pojechaliśmy do miasta.
*2 godziny później*
Kupiłam sobie nową sukienkę i nowe szpilki.Musiałam sobie kupić coś na tą kolacje, bo mam same starcie.Kocham kupować sobie rzeczy i uwielbiam gdy Leoś mówi: "Kiedy wracamy? albo "Ja już nie mam siły".Chce mi się wtedy tak śmiać.
A oto moje rzeczy:
To maja sukienka jaką kupiłam.Jeszcze do tego jest taki fajny naszyjnik.
To są moje buty, które kupiłam.Są super.




*Godzina: 18:00
Właśnie idziemy na tą kolacje.Miałam mały problem z sukienką bo nie chciała się zapiąć, ale po prostu Leon źle zapinał to wzięłam sprawy w swoje ręce i zamek na szczęście się nie rozwalił.
Jesteśmy już przed domem moich teściów
Dzwonimy do drzwi.
- Witajcie kochani.Wejdźcie zapraszamy!- powiedziała moja teściowa.
I wiedziałam, że już ten wieczór będzie "wyjątkowy"
*Cami*
Dostałam ostatnio propozycję aby być projektantką mody.Bardzo się cieszę, ale ta praca jest 700 km od Naszego domu.Mam mętlik w głowie.Nie wiem co wybrać: Rodzinę i przyjaciół czy pracę i karierę?
Nagle Andres pocałował mnie w policzek.
- Cześć kochanie.Słuchaj wiem, że jest Ci trudno podjąć decyzję ale, może spełniaj marzenia? Przecież jakoś poradzę sobie z Naszym synkiem.- rzekł mój mąż.
-Naprawdę tak myślisz?- zapytałam zachwycona.
- Tak kotku.Przecież wiem jaka byłaby to dla ciebie szansa.- odparł mój mąż z uśmiechem - Idź i spełniaj marzenia!
Kocham go!
___________________*_________________________
A oto rozdział 14 :D
Mam nadzieje, że się Wam podoba <3
Ten rozdział jest dedykowany Karolinie Kolton :)
Do następnego!
Zapraszam do komentowania ;)