"Nie wiem.Muszę to przemyśleć"

*kilka miesięcy później*
*Violetta*
Wczoraj Lara przyszła ze swoim synkiem i narzeczonym.JEST TAKI SŁODKI <3
Nazwali go Jorge.Po dziadku Lary.Tak słodziutko spał gdy był w nosidełku.
Nie mogłam się na niego na patrzeć.Taki sweet Jorge ♥
No nic o 20:00 poszli ;( Gdy nikt nie widział wsadziłam mu do kieszonki do nosidełka 10 $
Leoś dziś ma wolne, więc jedziemy na odwiedziny do jego rodziców.Niestety Marica nie jedzie bo jest chora.Zostanie z Angie.Kocham rano wtulać się w jego tors i powtarzać co dzień.
- Dzień dobry kochanie.Kocham Cię!- zawołałam,gdy mój mąż się obudził.
I gdy Leon mówi:
- Witaj słońce.Ja też Cię kocham.-rzekł z pocałunkiem.
Rano omawiamy różne dzienne sprawy, np.Kto idzie pierwszy się kąpać.
- Kochanie, a może byśmy tak postarali się o drugie dziecko? Marica ma już 2 latka.A my tak dawno się nie kochaliśmy.Proszę Cię! Wiesz, że bardzo Cię kocham i chce mieć dużą rodzinne.- powiedział.
Zamurowało mnie!
- Nie wiem.Muszę to przemyśleć.- odpowiedziałam trochę sztywno.
- Przepraszam Violu.Nie wiem czemu to powiedziałem.Jakoś tak mi się wymskneło.- odparł zawstydzony.
- Nie przepraszaj kotku.Ja też chce mieć z Tobą jeszcze jedno dziecko, ale mam wątpliwości.- odrzekłam.
Jeszcze chwilę sobie siedzieliśmy w łóżku i dyskutowaliśmy o dzisiejszym wieczorze z rodzicami Leona.Potem wzięłam szybko swoje rzeczy i poleciałam do łazienki aby się wykąpać.Chciałam być szybsza od niego ;)
Po wykąpaniu wysuszyłam włosy i ubrałam się w różową bluzkę i białe spodnie w czarne pionowe paski.Zeszłam na dół.Zrobiłam jajecznice z bekonem i szczypiorkiem.Zanim Verdas się wykąpał i ubrał to zrobiłam sok pomarańczowy, ze świeżo wyciśniętych pomarańczy.
Po zjedzeniu śniadania, pojechaliśmy do miasta.
*2 godziny później*
Kupiłam sobie nową sukienkę i nowe szpilki.Musiałam sobie kupić coś na tą kolacje, bo mam same starcie.Kocham kupować sobie rzeczy i uwielbiam gdy Leoś mówi: "Kiedy wracamy? albo "Ja już nie mam siły".Chce mi się wtedy tak śmiać.
A oto moje rzeczy:
To maja sukienka jaką kupiłam.Jeszcze do tego jest taki fajny naszyjnik.
To są moje buty, które kupiłam.Są super.

*Godzina: 18:00
Właśnie idziemy na tą kolacje.Miałam mały problem z sukienką bo nie chciała się zapiąć, ale po prostu Leon źle zapinał to wzięłam sprawy w swoje ręce i zamek na szczęście się nie rozwalił.
Jesteśmy już przed domem moich teściów
Dzwonimy do drzwi.
- Witajcie kochani.Wejdźcie zapraszamy!- powiedziała moja teściowa.
I wiedziałam, że już ten wieczór będzie "wyjątkowy"
*Cami*
Dostałam ostatnio propozycję aby być projektantką mody.Bardzo się cieszę, ale ta praca jest 700 km od Naszego domu.Mam mętlik w głowie.Nie wiem co wybrać: Rodzinę i przyjaciół czy pracę i karierę?
Nagle Andres pocałował mnie w policzek.
- Cześć kochanie.Słuchaj wiem, że jest Ci trudno podjąć decyzję ale, może spełniaj marzenia? Przecież jakoś poradzę sobie z Naszym synkiem.- rzekł mój mąż.
-Naprawdę tak myślisz?- zapytałam zachwycona.
- Tak kotku.Przecież wiem jaka byłaby to dla ciebie szansa.- odparł mój mąż z uśmiechem - Idź i spełniaj marzenia!
Kocham go!
___________________*_________________________
A oto rozdział 14 :D
Mam nadzieje, że się Wam podoba <3
Ten rozdział jest dedykowany Karolinie Kolton :)
Do następnego!
Zapraszam do komentowania ;)
dziekuje ci bardzo!! u mnie juz sie pojawil kometarz . pozdrawiam i do nastepnego!
OdpowiedzUsuńCudowny <3.Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńChcę szybko nexsta!!!
OdpowiedzUsuńSuper blog jest wspaniały
OdpowiedzUsuń