*Violetta*
Jestem już w 9 miesiącu ciąży.Otóż noszę w sobie dziewczynkę.Bardzo fajnie.Leon chciał chłopaka ale ja myślę że dziewczynka to lepsze rozwiązanie.Będzie mi pomagać w gotowaniu, będziemy razem chodzić na zakupy i rozwiązywać różne babskie sprawy.
-Kochanie może wymyślimy już imię dla naszej kruszynki?- zapytał mnie Verdas po czym mnie przytulił.
-Oczywiście.No jakie masz pomysły?- odrzekłam na jego pytanie i sama zapytałam.
-No wiesz myślałem nad Moria ale to za poważne.Może Lomira lub Herma.- zaproponował te bezsensowne imiona.
- Oj Leoś te imiona nie pasują.A jeśli nazwać by naszą córeczkę Verona.To ładne imię- odrzekłam
- Ładne Violuś ale chciałbym jakieś inne.Siena lub Koria to też prze-ślicze imiona.- dodał ale ja i tak byłam przeciwna.
- Nie Leoś.A może Patricia albo Constancia.- może i jestem wścipska ale chce żeby nasza córka miała ładne imię.
- Ale teraz wymyśliłaś.- zaśmiał się wściekle.
- Wiesz myślałam nad imionami obu naszych mam.Maria i Veronica.Wymyśliłam Marica.- rzekłam nieśmiale.
- To ślicznę imię.Niech nasza kruszynka ma na imię Marica.- krzyknoł radośnie.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ja pójdę otworzyć- Leon podbiegł do drzwi
To Francesca, Marko i ich miesięczny synek.Przyszli w odwiedziny.
-O hej Fran i Marko.Proszę wejdzcie.- mój mąż wpóścił naszych przyjaciół do środka naszego domu.
- Cześć Violu.Wyglądasz kwitnąco.Jak tam ciąża sprzyja? - zapytała moja przyjaciółka
- Tak.Właśnie myśleliśmy nad imieniem dla naszej córeczki- odrzekłam naszym gością
- I jakie wymyśliliście?- znów zapytała

- Violu to śliczne imię.-ucieszyła się Fran
- Dziękuje.A twój chłopczyk jak tam?Jest naprawde słodki ♥-zapytałam patrząc na niego
- A dobrze.Pewnie zaraz się obudzi.Spał tak długo w samochodzie- powiedziała moja przyjaciółka.
-Jest strasznie podobny do Marko i do ciebie- dadałam po czym Eliot-ich synek się obudził.
*godzinę później*

Gadaliśmy sobie tak przez dwie godzinki.Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

To Naty i Maxi ze swoją trzy miesięczną Margarettą
- Normalnie zlot maluchów- zaśmiał się Leon
- Żebyś wiedzieł- zawołała Naty rozbierajając kurtkę.
*2 godziny później*
Znowu ktoś zadzwonił do drzwi powoli miałam dość.Drzwi się otworzyły a w nich Camila i Andres z ich 7 miesięcznym synkiem Emilianem
-Cześć o widać że nasz Emilianek będzie miał kolegów i koleżanki- zaśmiała się Cami.
- O matko ile dzieci.- przeraził się Maxi.
Maluchy ani trochę nie płakały tylko często trzeba było zmieniać im pieluszki.To Ludmiła musiała zmieniać i Naty też co kilkanaście minut no Fran tak samo a Cami chyba najczęściej, ale co z tego.Potem sprzeczaliśmy się kto z maluchów jest do kogo podobny.
-No przecież Margaret jest podobna do Naty.- krzykneła Francesca
- No a Merico jest podobny do Fede a Cornelia jest do Lu.- sprzeczał się Maxi.
- Ale Eliot jest podobny i do Fran i do Marko- zawołałam
- A Emilian jest podobny do Andresa- zaprzeczyła Ludmiła.
Wszystkie maluchy poszły spać.A my nadal wspominaliśmy stare lata kiedy chodziliśmy do studia.O 10 pod wieczór wszyscy poszli.No bo wiecie maluchy nie za długo pośpią w nasidełkach.
I Jak podoba wam się rozdział??
Może pierwszy ale uwierzcie że nie ostatni :) :)
Komentujcie i do zobaczenia przy następnym :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz