"Ludmiła"
Jestem strasznie zabiegana tu praca w studio tu moje kruszynki wogólę ja nie mam czasu dla siebie.Chciałabym odwiedzić Violę lub Francesce albo Cami.Andremila mieszka tylko 2 domy dalej a ja u niej nie byłam.Mam zamiar to zmienić.Może pomyślę o tym po pracy dzisiaj piątek więc potem weekand.
Pomyślałam sobie, że przejdę się do studia pieszo.Jest taka ładna pogoda.Jeszcze tylko jeden gryz tosta z masłem orzechowym, pocałunek dla Federico i idę.
*30 minut później*
Jestem już studio "On Beat four" trochę się zmieniło odkąd Antonio zmarł i oddał w spadku studio dla Jackie.Ale i tak jest fajnie nie można narzekać.Właśnie idę na lekcję do uczniów mojej koleżanki Esme.
* 3 godziny później*
Lubię chodzić moją ulubioną ścieżką tak miło można spędzić czas biegając lub idąc.Szłam zamyślona.Może dziś pójdę do Violeletty.Ale bez dzieciaków i Fede.Zrobimy sobie babski wieczór tylko najpierw muszę uzyskać zgodę Vilu.Mój mąż zostatnie z Cornelią i Merico.Naglę na kogoś wpadłam.To Naty.
- Cześć Naty przepraszam Cię bardzo.Ale planuje dziś iść do Violi i mam głowę w chmurach.- powiedziałam przepraszając.
- Nic się nie stało.Może się przejdziemy?- zapytała trochę niepewnie.
- No oczywiście.- odpowiedziałam uradowana.
Idziemy kilka minut a pogaduszek od groma.Dłuższy czas szłyśmy a tu kogo widzę Federico i bliźniaki.Jak zobaczyłam zajmowanie się mojego męża dzieciakami to normalnie mnie coś dusiło.

- Spokojnie Lu.- uspakajała mnie moja przyjaciółka.
- Naty jak mam być spokojna przecież on mnie zaraz rozwali.- wkurzyłam się już do reszty.
Ale pomyślałam że tak będzie lepiej.Niech uczy się odpowiedzialności za własne dzieci.Powinnam poświęcać więcej czasu dla przyjaciółek.Idziemy dalej.Nagle poczułam chęć na lody śmietankowe.
- Ej Naty może pójdziemy na lody?- zapytałam głodna.
- Zależy jakie?- śmiała się Naty.
- Ha, ha patrz budka z lodami.Idziemy?- ciągnęłam ją za rękę.
- Ok no to chodź- dała się namówić.
*2 godziny później*
Ja i Natalia idziemy do Violi o 17:00.Zgodziła się!Super :)
Wybieram jakąś sukienkę ładną i teraz idę się odświeżyć bo została mi nie cała godzina do spotkania.
*Violetta*
- Leon!!!!!!!!- wołam z dołu.
- Co?- krzyknął.
- Chodź musimy porozmawiać!- znów wołam.
- No dobra idę- mówił znudzony.
Po chwili przybył mój mąż i pyta się:
- Co chciałaś?
- Tak ja i Marica pojedziemy do Wesi i do Diego.Właściwie już się umówiliśmy ale jak jeszcze dołączy nasza córeczka to też OK.- powiedział i pocałował mnie w policzek.Zdziwiłam się.Jakby czytał mi w myślach.
Dobra teraz się wykąpię i ładnie ubiorę.Po tych czynnościach zamówiłam dwie pizzę na godzinę 17:30.Posprzątałam trochę dom.Moje tortillę są gotowe jeszcze tylko giros i kurczaki.
*20 minut później*
Słyszę dzwonek do drzwi.To na 100% dziewczyny.Otwieram drzwi i patrząc chwilę mówiłam w myślach "ale to nie dziewczyny....."
*Naty*
Dziś idziemy ja i Ludmiła do Violi ale będzie super tak dawno się nie widzieliśmy.Lu powiedziała żebym najpierw poszła do niej a później razem do Violetty.Margaret zostanie z Maxim.Mam nadzieje, że sobie poradzi.Kiedyś była akcja, że zostawiłam Maxiego i Margaret samych to mój mąż śpi na kanapie z książką pewnie czytał dla naszej córki a ona leży sobie na dywaniku i bawi się opakowaniami od płyt
*Ludmiła*
- Nie Federico! Cornelia i Merico jadą do Grensja.- zawołałam goniąc się z moim mężem po całym domu.
- Jakiego Grensja?- zapytał wnerwiony.
- Mojego BRATA Pacanie- krzyknęłam zła.
- A zapomniałem.- powiedział drapiąc się po głowie.
- Dobra zostawię Ci bliźniaki pod Twoją opieką ale pod jednym warunkiem
- Zrobię co zechcesz obiecuje- zawołał po chwili.
- Dobra ja i Naty będziemy nocować u Violi więc ty spakujesz mi potrzebne rzeczy a ja idę się przebrać.- postawiłam warunek, który wstrząsnął Fede gorzej niż jego teściowa.Raz, raz i byłam spakowana przez mojego męża.
*Violetta*
- Marco co ty tu robisz?- wrzasnęłam z pretensjami.
- Proszę ja powoli nie wytrzymuje z Francescą i jej ciążą mogę spać u ciebie?- zapytał prosząco.
- Marco nie.Jeśli chcesz się przespać gdzie indziej to polecam ławkę.Dużo razy wysyłałam tam Leona jak byłam w ciąży!- rzekłam po namyśleniu.
- A jakieś inne rozwiązanie?- znów spytał.
- Ponte dziś jest wolny.Zapraszam
- Ale Naty będzie zła.
- Naty i Lu dziś idą do mnie na noc więc masz cały dom dla dwóch przyjaciół i Margaret- zaśmiałam się.
- Eh no dobra zaryzykuje.-odezwał się trochę speszony.
*10 minut później*
Teraz to dziewczyny.Pizza już przyjechała trochę wcześniej niż zamawiliśmy.Ale może być, zapłaciłam sprzedawcy i zamknęłam drzwi.
*2 w nocy*
Chyba mamy lekkiego kaca ale nie wiem.Po chwili Naty się odezwała.
- Czekaj, czekaj bo ja zapomniałam co miałam powiedzieć- powiedziała ze śmiechem
- O kurna gdzie moja komórka?- zawołała Ferro.
-Tu jest pod poduszką- wrzasnęłam.
Dobra po pijanemu śpiewaliśmy stare piosenki ze Studia
- Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar - Zaśpiewała jakąś zwrotkę "Podemos" Lu.
- Ej Dziewczyny idziemy spać!- postanowiłam wstając z kanapy i od razu na glebę.
Dziewczyny pobiegły mi pomóc wstać ale też miały spotkanie z podłogą.Śmiałyśmy się chwilę a potem rozłożyłam dwa łóżka dla moich najlepszych przyjaciółek, dałam im kołdry i poduszki a po godzinie poszłyśmy spać.To wspaniała, pijana NOC :)
________________________*___________________________
Mi się nie podoba!
A wam? Komentujcie
Jestem już na majówce i okazuję się, że będę pisała rozdziały.JEJ :)
Oceniajcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz